czwartek, 24 stycznia 2013

fallstart fallstartu

dzwoni dzisiaj telefon do mnie.. a w zasadzie nie dzwoni. to znaczy dzwoni a ja nie odbieram. patrze, ktoś dzwonił. oddzwaniam, nikt nie odbiera, dzwonie jeszcze raz, dwa, cztery. pisze smsa, że nie odebrałem a chciałbym z kimś pogadać jednak. się domyślam, o co chodzi, bo wczoraj byłem na ROZMOWIE. gadałem po angielsku, test pisałem, gdzie wyszło, że dobry ze mnie fizyczny pracownik będzie. raczej. bez rewelacji, ale jednak dobry. tak mniemam, bo moja osobowość określona za pomocą słupków okalała się być raczej na plus. jeśli nie liczyć ze dwóch, które obnażały boleśnie mej inicjatywy brak i bierność. więc dzwonię, oddzwaniam, pani mówi, że owszem, że jest oferta, dzwoniła że, ale nie odebrałem. kiedyś już tak, dzwoniła,w listopadzie a ja odebrać nie mogłem, bo byłem w urzędzie pracy akurat. i tak oto pracy nie otrzymałem, cisza nastąpiła niezręcznie dwumiesięczna. z hakiem. więc dzwonię tym razem, do skutku, na numerów wiele, i pani odbiera wreszcie. jednak nie aż taka bestia ze mnie bierna. jest inicjatywa z mojej strony jednak. pani mówi: wyjazd pojutrze jedziesz pan, czy nie, określżesz się pan! a ja na to, że wprawdzie myślałem, że trochę później, ale pomyśleć muszę na spoko, i że oddzwonię za chwil kilka, ale nie obiecuję, jakkolwiek, jednakowoż zainteresowany jestem wciąż pracą zagraniczną, zmianową i czy ewentualna moja odmowa nie wpłynie negatywnie na jej mojej osoby ocenę, co w rezultacie odbić by się mogło niekorzystnie na potencjalnym zarobku w walucie obcej. się rozbrykałem, eh. więc dzwonię, oddzwaniam za chwil kilka, uprzednio wielką, wewnętrzną walkę staczając i mówię, że okej, że jadę. a ona, że jest paru chętnych jeszcze i są szanse na procent 50 i że oddzwonią dziś jeszcze, lub jutro najpóźniej. i tak siedzę teraz i myślę, że nie wiem,co myśleć. jednak taki wyjazd to przykra sprawa, przykra konieczność, ale chyba konieczna. dobranoc.

piątek, 11 stycznia 2013

restart restartu

... nie do końca pamiętam, kiedy założyłem tego bloga. musiało to być jakoś w 2008 roku, kiedy sprowadzałem się do wrocławia. szmat czasu. co ja tam wtedy nawypisywałem! większość wpisów, które wtedy powstały zniknęła przy ostatnim restarcie. jak się właśnie zorientowałem, w roku 2011. też kawałek. postanowiłem skasować te swoje prywatne niby przemyślenia i zostawić/dodawać tylko wpisy związane z jako taką tak zwaną 'twórczością'. nie starczyło pary. może tym razem się uda, może pozwolę sobie jednak na odrobinę grafomanii... zobaczymy.

piątek, 16 grudnia 2011

niedziela, 4 grudnia 2011

sobota, 3 grudnia 2011

5. (the walk)


niedziela, 27 listopada 2011

4. (zchu)


gdyby w mieście był sklep z pistoletami

środa, 5 października 2011

3. (koszulka otoczakowa)


tiszert z grafiką rafała otoczaka tomczaka. koszulka jest dostepna również w wersji "czarno na białym". jakby ktoś miał chęć wejść w posiadanie, proszę o kontakt :). nakład bardzo ograniczony!